piątek, 24 grudnia 2010

Swiąteczne Inspiracje

Co świętujemy?

Odpowiedź niby jasna - narodziny dziecka w stajence.
I może coś więcej? Kolejny początek wszystkiego. Narodziny nadziei, inspiracji, pragnienia, idei...

Ludzie zwykle sądzą, że stworzenie potomka to najwyższy akt kreacji. A przecież z prawdziwą twórczością, tą z krainy duszy, prokreacja nie ma nic wspólnego! Jak akt czysto biologiczny można porównać do emanacji umysłu?

Tak sobie myślę, że każde działanie, wypływające z pozytywnej, wewnętrznej inspiracji, jest cennym stworzeniem. Przejawem ludzkiej duszy. Gdy tworzę, czuję, że istnieję naprawdę.

I nieważne, czy moje dzieła przetrwają sekundy czy lata. Nie ma znaczenia ich wartość określana w euro lub w złocie. Zaistniały przez ułamek wszechczasu. I to jest ich święto.

Tegoroczna choinka narodziła się w głowie K i powstała w jego sprawnych dłoniach. Prawdziwe arcydzieło modern art, z siatki na króliki i świetlnego węża. W roli dzwonków, szykowna, wieczorowa spódnica T, uszyta z myślą o sylwestrowo-karnawałowych parkietach.

I jeszcze jedna "inspiracja od wewnątrz" - zamiast papierowych opakowań - w tym roku nasze prezenty dla rodziny dostały czerwone, workowate ubranka. Niezwykle proste w wykonaniu, niesłychanie wygodne w noszeniu. Szyjąc je, wspomniałam moje krawiecki początki :-)

Wszystkim Wesołych Świąt. Niech żyją Narodziny. W naszych głowach ;-)