niedziela, 11 kwietnia 2010

Baśniowo

Wyobrażam sobie inny, alternatywny świat. Przepiękną krainę, wypełnioną wielokolorowym tłumem kwiatów. Szemrze wodospad. Powietrze drży trzepotem skrzydeł niezliczonych kolibrów. Wilgotno, srebrzyście, błyszczą listki bluszczu. Wokół ludzi w lekkich, powłóczystych, barwnych strojach, rozwiewa się słodki i świeży zapach kwiatów. Śpiewają ptaki.

W księżycowym blasku przechadza się T w zwiewnych, półprzezroczystych sukienkach. Delikatna żorżeta opływa miękko jej ciało. Pulsują kolory. Romantyczne, kobiece fasony podkreślają jej zgrabne kształty. Kwiaty na tkaninach rozwijają się jak żywe. T przegląda się w zaczarowanych zwierciadłach, w których zawsze jest smukłą, młodą dziewczyną.


O tej krainie myślę, ilekroć T prosi mnie o eteryczną sukienkę. T, której praktyczny i sportowy styl ubierania się zawsze na pierwszym planie stawia wygodę. T, która najlepiej czuje się w spodniach i w męskiej koszuli. T, w której, od czasu do czasu (zwykle pod wpływem zaproszenia na ślub w rodzinie), budzi się Kopciuszek.


W uszytych przeze mnie sukniach, niczym królewna z bajki, T paraduje pośród bukietów i blichtru. Tańczy walca i wsuwa z wdziękiem weselny tort. Pozuje do pamiątkowych zdjęć. A nad ranem, zmęczone zabawą, kreacje lądują w szafie. I więdną jak kwiaty. To ich pierwszy i ostatni bal.
Lubię tę fantazyjną stronę T mam nadzieję, że poprosi mnie jeszcze o wiele baśniowych kreacji:-)


Jakiś czas później, praktyczna wersja T próbuje przeforsować swój niezatapialny pomysł przecięcia sukienki w połowie i przerobienia na bluzkę i spódnicę. Żeby było wygodniej. Nie pozwalam na takie fanaberie. Jej sukienki-bajki są z innego świata. Lepiej, żeby zakwitły tylko raz, jak paproć w lesie, niż błąkały się, zagubione, w naszej brutalnej rzeczywistości.

Tę historię należałoby opowiadać w jakimś tajemniczym, obcym języku. Może po duńsku, w duchu Andersena. Albo po niemiecku, w języku braci Grimm i Nibelungów. Bo to legenda o Nibylandii, o krainie po drugiej stronie lustra. Na drugim końcu tęczy. Druga gwiazda na prawo, i prosto, aż do poranka. Aby polecieć, wystarczy Cudowna Myśl i trochę Wróżkowego pyłu.

W sferze baśniowych sukienek T wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Tu nikt nie cierpi i nikt nie umiera. Nie ma katastrof.

Ale świat baśni, podobnie jak nasz, bywa również straszny, krwawy i tragiczny. W nim też ludzie giną nagle, pozostawiając żywych w trwodze i rozpaczy. Wtedy wystarczy zamknąć książkę, by wyrwać się z dramatu. Chyba jednak warto doczytać do końca i poszukać sensu. Podobno zawsze jakiś jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz