piątek, 21 maja 2010

Krakowski spleen

Chmury wiszą nad miastem
Ciemno i wstać nie mogę

Naciągam głębiej kołdrę

Znikam, kulę się w sobie


Czekam na wiatr co rozgoni

Ciemne skłębione zasłony

Stanę wtedy na raz

Ze słońcem twarzą w twarz


A jednak, w czasie deszczu, amatorska krawcowa wcale się nie kuli pod kołdrą. Bo znienacka z weną staje twarzą w twarz. I dostaje tą weną prosto w nos. Tajemniczy, podświadomy imperatyw nakazuje jej powrót do korzeni, wygrzebanie ze zleżałych bel wyobraźni nowego projektu i zaplątanie się w jego skomplikowanej realizacji.
I musi, musi szyć, żeby żyć :-)

W tym miejscu zaplanowałam głębokie, filozoficzne i rozwlekłe (przynajmniej 4 akapity) rozważania dotyczące źródeł tzw. inspiracji. Miało być od Prusa, przez Freuda, do architektury...
A takiego! Zdecydowałam oszczędzić nie swój wzrok. Powstrzymać nawałnicę swojej grafomanii.
Dla czytających - w smsowym skrócie:

Florianka
Izabela Łęcka
Tiurniura
Burberry

Dla tych, co wolą oglądać obrazki - wizja:

Dodam nieskromnie, że jestem niezmiernie usatysfakcjonowana. Napracowałam się, ale warto było. Spod maszyny wychynęła współczesna wersja findesieclowego płaszczyka. Geometryczna i asymetryczna. Ni to trencz, ni to sukienka. Z dwóch metrów szarej tkaniny, powierzonej mi onegdaj przez mamę K, powstał strój, z którego jestem dumna :-)


I jeszcze muzyka, też wrzucam do wora inspiracji ;-)
Tytuł bardzo na czasie, nieprawdaż?




Na deser pytanie: Jakie przeznaczenie może mieć taki ubiór?




Votum separatum, od przekornej T, której żadna propozycja odpowiedzi nie usatysfakcjonowała:
Dołączyć do kolekcji wymienionych wyżej modeli, dać na wybieg modelkom, nosić się w nim jak modelka po mieście









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz